Brytyjska reżyserka, Leanne Welham, przenosi widzów do Tanzanii. Podejmuje tematykę jednego z niebezpieczeństw, na które narażone są społeczności żyjące na odległych obszarach Afryki, wbrew pozorom to jednak bardzo uniwersalna historia.
Podczas seansu poznajemy losy samotnej matki porzuconej przez męża po tym, jak poinformowała go, że jest nosicielką wirusa HIV. Po rozstaniu Pili próbuje zapewnić sobie i dzieciom byt, pracując w polu za niecałe dwa dolary dziennie. Mimo wszelkich starań wynagrodzenie nie pozwala jej na zaspokojenie podstawowych potrzeb, kiedy więc pojawia się okazja na odkupienie pustego kiosku na straganie, dąży do tego, by zdobyć wymaganą kwotę na realizację swojego marzenia – własnego punktu sprzedaży kosmetyków. Cena kiosku nie jest mała, a dodatkowo właścicielowi zależy na błyskawicznym terminie zapłaty. Nie jest to też jedyna potrzeba kobiety – Pili musi opłacić edukację syna i opiekę nad córką, a sama od dłuższego czasu ma problem z zakupem leków, które co prawda może zdobyć za darmo, istnieje jednak ryzyko, że lokalna społeczność dowie się o jej problemie.
W filmie śledzimy zmagania kobiety żyjącej w miejscu, w którym dostęp do medycyny i edukacji nie jest na najwyższym poziomie, nie wykształciła się tu także tradycja rozmów o seksualności, bezpiecznym stosunku, profilaktyce i leczeniu chorób przenoszonych drogą płciową. Widzimy to nie tylko w postawie Pili, która obawia się przyznania do swojej choroby, ale też podczas scen z wizyty lekarskiej czy rozmowy z synem – informacje przekazywane są zdawkowo, bohaterka w trzecim stadium choroby dopiero dowiaduje się, co oznacza ten etap. Choć mogłoby się wydawać, że film będzie nam obcy swoją problematyką (w Polsce w latach 1985-2019 stwierdzono jedynie 25 020 zakażeń wirusem HIV), to tylko pozory. Pomimo że tej prostej historii od początku do końca towarzyszy wątek choroby, to tak naprawdę mamy tu do czynienia z wieloma innymi dramatami dnia codziennego i postawami, które z łatwością można przełożyć na własne życie. Uniweralność historii pozwoliłaby na umiejscowienie jej w każdym innym zakątku świata, nie tylko tam, gdzie ludzie zmagają się z biedą i lokalnymi zagrożeniami. Film pokazuje, że w tym odległym świecie możemy odnaleźć zmagania i pragnienia bardzo nam bliskie, chociażby takie jak chęć poprawienia jakości życia swojego i swoich bliskich, dążenie do zdobycia lepszej pracy i wyższych zarobków, poczucie wstydu, wewnętrzna walka ze strachem przed ostracyzmem. Mamy tu do czynienia z niezwykle silną i zdeterminowaną osobowością. Pili jest człowiekiem, z którym nie sposób się nie utożsamić chociaż w niewielkim procencie. Pomimo przeciwności sumiennie pracuje, wychowuje dzieci, ma plany, pomysł na siebie i ogromne ambicje. Nawet przez moment nie zatrzymuje się i nie poddaje, przez cały czas podejmuje kroki do przodu, by zrealizować swoje cele. Nieustannie towarzyszy jej jednak lęk i wstyd, który uparcie ukrywa.
Bez wątpienia jest to kino kobiet, o którym niedawno pisała dla nas Martyna. Ta historia została bowiem zrealizowana głównie przez kobiety i niemalże nie ma w niej mężczyzn; ci pojawiają się epizodycznie i nie każdy jest przedstawiony w najlepszym świetle.
Kamera prawie nie rozstaje się z Pili. Oddala się od niej jedynie w chwilach słabości, kiedy życie stawia jej kolejne kłody pod nogi. Większość ujęć opiera się na planie średnim, ale bardzo często serwowane są półzbliżenia i zbliżenia. Większość aktorów to amatorzy, przeżywający przed kamerą swój pierwszy raz i odkrywający dopiero swój aktorski potencjał, co mogłoby być dużym zaskoczeniem, gdybyśmy nie wiedzieli o tym wcześniej. W głównej mierze to dzięki tym ludziom z entuzjazmem przyjmujemy tę historię. Odtwórczyni głównej roli, Bello Rashid, wypada nad wyraz profesjonalnie, perfekcyjnie przekazuje nam emocje postaci. Gdy Pili jest zamyślona i nieobecna, doskonale wiemy, co myśli i co czuje. I czujemy to razem z nią.
Film od początku do końca trzyma w napięciu. Przez cały czas nie mamy pewności, czy decyzje, które podejmuje kobieta są dobre, czy kolejne odraczenie terminu zapłaty jest działaniem opłacalnym, czy do czegokolwiek ją to doprowadzi, czy odważy się przestać ukrywać, że jest nosicielką wirusa i podejmie leczenie w swojej wiosce. Zakończenie również nie zostawia nas z poczuciem spełnienia, a raczej z nadzieją i pytaniem, czy Pili postąpiła słusznie. Mimo wszystko to obraz pokrzepiający, pokazuje bowiem, że choć czasem wydaje nam się, że jesteśmy skazani sami na siebie, to jeśli dobrze się rozejrzymy i otworzymy na innych, przekonamy się, że wokół możemy znaleźć życzliwych i pomocnych ludzi.
Film dostępny na: HBO GO
Recenzja
Moja ocena filmu:
-
Pili
Dyskusja