Piosenka dla Latashy to krótkometrażowy film dokumentalny, który w niewymuszony sposób bierze na swe barki bardzo trudny temat rasizmu. To historia z przeszłości, która jednak w niej nie pozostała i w niej się nie zakończyła. Mądra, piętnastoletnia dziewczynka stanie twarzą w twarz z koszmarem dyskryminacji rasowej. Czy życie ludzkie może równać się niecałym dwóm dolarom?
Lata dziewięćdziesiąte, Los Angeles. Latasha, jak wiele czarnoskórych dzieci z okolicy, doświadcza dyskryminacji rasowej na porządku dziennym. Topienie w basenie, bo przecież ,,tu nie pasujesz”, pistolet wymierzony w głowę, bo ,,na pewno kradniesz”. Reżyser stworzył film zaznaczający niezwykłość indywidualności zabitej dziewczynki, a zarazem podkreślający uniwersalność problemu podejmowanego w dziele. Życie piętnastoletniej czarnoskórej dziewczynki stanęło na szali z sokiem pomarańczowym wartym niecałe dwa dolary. Mówi o tym jej przyjaciółka z dzieciństwa oraz kuzynka, w których sercach nigdy nie umarła.
Reżyser oddał głos bliskim Latashy, czyli tym, których wówczas nikt nie chciał wysłuchać. Owe kobiety również były ofiarami ucisku ze względu na kolor skóry. Jak same bohaterki przyznają, dyskryminacja była dla nich codziennością, a to, co zdarzyło się około trzydziestu lat wstecz, wciąż jest żywą raną w ich sercach.
Z jednej strony czymś niesamowitym jest wsłuchiwanie się w jakże osobistą i straszną dla tych kobiet opowieść. Z drugiej strony przez cały film czułam jednak, że brakuje mi nieco szerszej perspektywy; oczu, które spojrzałby na sprawę z zewnątrz. Niekiedy bowiem film mógł sprawiać wrażenie zbyt monotonnego. Może większa różnorodność narracji pomogłaby to przełamać. Niemniej ograniczenie narratorów do najbliższych Latashy bez wątpienia nadaje filmowi wyjątkowej intymności.
Mimo jakże bulwersującego tematu film utrzymany jest w spokojnym tonie. Jest on rzeczywiście wspomnieniem przyjaciółki, piosenką dla Latashy. Zdjęcia stylizowane są na wideo z kaset DVD, co wprowadza widza w klimat tamtych lat. Bardzo zauważalny jest też motyw natury nawiązujący do niewinności, jaką charakteryzowała się Latasha, w którą został wycelowany pistolet owego feralnego dnia. Często również funkcjonują intensywne kolory, znakomicie współgrające z opisywaną przez narratorów silną, lecz i barwną osobowością dziewczyny. Podobały mi się również ujęcia – często uspakajające, jakoby sarkastycznie kontrastujące dziecięcość Latashy mierzącej się z brutalną rzeczywistością. Niekiedy jednak obraz nabierał tempa, stawał się niespokojny, co dynamizowało odbiór dzieła. W pewnym momencie na ekranie pojawiały się rysunki, jakby żaden obraz nie był odpowiedni, by objąć to co się stało. Co intrygujące, wiele ujęć puszczanych jest od tyłu, jakby sugerując widzowi dręczące, a zarazem nostalgiczne pytanie, na które niestety nigdy nie poznamy odpowiedzi: ,,Co by było gdyby…?”.
Całokształt filmu jest zadawalający, lecz nie powiedziałabym, iż wiele ponad to. Estetycznie jest ciekawy, historia również warta uwagi. Lecz obawiam się, że swoją formą nie wyszedł mocno poza owe ramy wspomnienia bliskiej osoby. Niesie za sobą przesłanie, iż nie powinniśmy patrzeć na ofiary dyskryminacji rasowej jak na kolejne smutne liczby, ale jak na ludzi z własną historią, z własnym życiem i z własnymi marzeniami, jako indywidualności niepowtarzalne, które tracimy przez krzywdzącą ideę niższości rasowej. Mimo tego nie mogę powiedzieć, że sam film mnie czymś wiecej ujął, zaskoczył, nie wpisał się w moją pamięć. Jest filmem dobrym, bez wątpienia, lecz wierzę, iż mógł być czymś więcej. W ostatecznym zaś podsumowaniu, uważam, iż warto poświęcić dwadzieścia minut, by poznać tę doprawdy kontrowersyjną historię, usłyszeć głos tych, których słuchać nie chciano, a i zagłębić się w udane zdjęcia Piosenki dla Latashy.
Recenzja
Moja ocena filmu:
-
Piosenka dla Latashy
Dyskusja