Wojna to niezliczone historie o żołnierzach, walkach, strzałach, wybuchach, ofiarach i zwycięzcach. To jednak jeszcze więcej historii o tych, którzy zostali w domu i w lęku czekali na powrót ukochanych. To historie o kobietach, takich jak bohaterki Pojedynku na głosy, które rozgrywają własną walkę z emocjami, stratą i samotnością.
Pojedynek na głosy to historia żon brytyjskich żołnierzy udających się na kolejną misję w Afganistanie. Mieszkając w bazie wojskowej nie mają zbyt wielu możliwości ucieczki od uczucia osamotnienia i lęku o swoich partnerów. Chcąc uporać się z emocjami i codzienną rutyną, poszukują wspólnego zajęcia, które umożliwi im choć chwilowe oderwanie się od codzienności. Kiedy szydełkowanie nie przynosi pożądanych rezultatów, mimo ograniczonych możliwości wokalnych i marnej wiedzy muzycznej, postanawiają założyć chór. Pewnym utrudnieniem jest również niepisany konflikt liderek zespołu – dominującej Kate (Kristin Scott Thomas) i zgorzkniałej Lisy (Sharon Horgan). Jak jednak wiadomo, muzyka łagodzi obyczaje i łączy jak nic innego.
Bohaterkami opowieści jest cała grupa kobiet, większość z nich jednak to papierowe postaci, o których dowiadujemy się niewiele lub nic. Mocniej nakreślone zostały jedynie liderki grupy. Kate to złożona postać, pozornie kobieta silna i twardo stąpająca po ziemi, dosyć zimna i nieco wyniosła. Od pierwszej chwili oczywistym jest, że to tylko wierzchnia warstwa, pod którą kryje się empatia i skrywany ból, który prędzej czy później musi znaleźć ujście. Charyzmatyczna Kristin Scott Thomas, odgrywająca rolę Kate, przyćmiewa Sharon Horgan, która jako Lisa wypada o wiele gorzej. O ile jeszcze przyzwoicie radzi sobie z odegraniem obojętności wobec otaczającej rzeczywistości, o tyle sceny emocjonalnych wybuchów przypominają aktorstwo rodem z polskiej szkoły komedii romantycznej.
Bohaterki Pojedynku na głosy bezsprzecznie znajdują się w trudnej sytuacji, choć nie sposób pominąć fakt, że same wybrały sobie taki los. Instytucja aranżowanych małżeństw, przynajmniej na razie, nie jest w Wielkiej Brytanii zbyt popularna, wybór na męża zawodowego żołnierza (którym zresztą również nie zostaje się z przymusu) jest zatem zupełnie dobrowolny. Wzniecenie w sobie współczucia wobec chórzystek może więc być dla niektórych trudnym zadaniem. Niemniej jednak faktem pozostają wewnętrzne przeżycia bohaterek, które w poczuciu osamotnienia nieustannie lękają się o życie swoich partnerów. Każda z nich na własną rękę wypracowuje sposoby radzenia sobie z rzeczywistością, ale dopiero wzajemna bliskość i wsparcie zdają się przynosić oczekiwane rezultaty.
Możliwość rozładowania napięcia emocjonalnego poprzez śpiew wraz z uczuciem wspólnoty i zrozumienia sprawiają, że próby chóru stają się niejako grupowymi sesjami terapeutycznymi, dającymi korzyść każdej z uczestniczek. Obserwując to zjawisko, przekonujemy się, jak ważna bywa bliskość, a także znalezienie aktywności, która pozwoli choć na chwilę uciec myślami od trudnej rzeczywistości. Trochę szkoda, że działaniom bohaterek nie przyświeca nic więcej. Trudno oprzeć się wrażeniu, że kobiety zostały w tym przypadku przedstawione jako nieco bezwolne istoty. Ich jedynym zadaniem jest opieka nad dziećmi w oczekiwaniu na powrót mężów, aktualnie pozbywających się nadmiaru testosteronu poprzez walkę odbywającą się w trudnym do zidentyfikowania celu. Chór i inne zajęcia to tylko zabawa, na pewno nie sposób na samorealizację, bo ta przecież nie jest kobietom do niczego potrzebna.
Plusem Pojedynku na głosy jest z pewnością sprawnie przygotowany scenariusz, dzięki któremu akcja się nie dłuży, choć rozwiązania fabularne są do przewidzenia od pierwszych minut seansu. Nie powinno to jednak zniechęcać, ponieważ mówimy o dziele, którego powstaniu ewidentnie nie towarzyszyły wielkie ambicje. Nie ma ono zaskakiwać odbiorcy, nieść żadnego uniwersalnego przesłania ani znacząco wpływać na życie widza. Pojedynek na głosy ma w przyjemny sposób zapełnić niespełna 2 godziny życia. Zadaniem opowieści jest bawić i wzruszać. Pierwszy cel został osiągnięty w umiarkowanym stopniu, natomiast drugi – w zależności od wrażliwości widza. Niektórych zapewne zniechęci niemal nieustająca ckliwa melodia w tle, a na innych oddziała w sposób oczekiwany przez twórców.
Recenzja
Moja ocena filmu:
-
Pojedynek na głosy
Dyskusja