Tydzień temu, z okazji 90. rocznicy urodzin Zdzisława Beksińskiego, odbyły się specjalne obchody upamiętniające twórczość artysty. W Zamku Królewskim w Sanoku, oprócz wystaw poświęconych jego dziełom, miały miejsce dwa koncerty oraz spektakl teatralny. Jedną z atrakcji była też projekcja dokumentu z 2013 roku pt. Z wnętrza, stanowiącego 45-minutowy materiał autorstwa samego Beksińskiego, zmontowany przez Cezarego Grzesiuka i Grzegorza Jóźwika. Film, który mało kto widział, wyświetlany głównie w Muzeum. Na szczęście jego dłuższą, przemontowaną przez tych samych twórców wersję, można było obejrzeć premierowo na tegorocznych Nowych Horyzontach.
W kontekście kolejnego filmu o ostatniej rodzinie powróciły pytania zadawane już przy okazji dokumentu Marcina Borchardta Beksińscy. Album wideofoniczny z 2017 roku. Czy nie wystarczy grzebania w ich biografii? Czy można jeszcze powiedzieć coś więcej niż Magdalena Grzebałkowska w doskonałej książce Beksińscy. Portret podwójny? Czy nie jest to już żerowanie na tragedii albo chęć wzbogacenia się dzięki popularności i sukcesowi debiutu Jana P. Matuszyńskiego?
Z wnętrza to w gruncie rzeczy zapis życia codziennego Beksińskich widziany okiem kamery zafascynowanego nagrywaniem Zdzisława, który niczym Kieślowski filmuje najbardziej prozaiczną codzienność. Wspólne posiłki i czas spędzany z żoną Zofią, rozmowy z synem Tomaszem, tworzenie obrazów i negocjacje z „managerem” Piotrem Dmochowskim. Artysta, a także osoby odpowiedzialne za wyselekcjonowanie kilometrów taśmy filmowej, idą jednak o krok dalej. Udaje im się to, co niejednokrotnie udawało się twórcy Amatora – ukazanie piękna oraz pewnej niesamowitości zamkniętej w szarej rzeczywistości.
Tym, co odróżnia Z wnętrza od pozostałych zbiorów na temat Beksińskich, jest prawie całkowity brak wzmianek o tragediach, które ich spotkały (poza planszą informacyjną na końcu). Śmierć Zofii, katastrofa lotnicza i samobójstwo Tomasza oraz zabójstwo dokonane na Zdzisławie, w ogóle nie interesują twórców. Zakładają oni, że znamy biografię, oglądaliśmy Ostatnią rodzinę i przynajmniej jeden dokument poświęcony ich życiu. Nie karmią się sensacją, unikają wymuszonych wzruszeń. Starają się za to poszukać tego, co mogło umknąć innym. Smutku, który kryje się między słowami wiecznie zapracowanego, bojącego się przekroczyć granicę między sztuką a rzemiosłem Zdzisława, zmęczonej szumem wokół niego Zofii, depresją(?) Tomasza. Stopniowej utraty prywatności zakłócanej przez manipulującego, podporządkowującego sobie wszystkich, Dmochowskiego.
Z wnętrza stanowią zatem swoisty aneks. Uzupełnienie, które paradoksalnie im bardziej dotyczy trywialnych spraw, tym bardziej staje się fascynujące. Skrawki z pozoru zwyczajnego życia dopełniają to, co wiemy o poszczególnych członkach rodziny, dając nam perwersyjną przyjemność z podglądania, krępując swoją intymnością oraz wzmagając apetyt na jeszcze więcej.
Recenzja
Moja ocena filmu:
-
Z wnętrza
Dyskusja