NIEZBĘDNA KONIECZNOŚĆ – recenzja

Najmniej romantyczna komedia romantyczna, jaką kiedykolwiek widziałam. Lecz przez to jedna z piękniejszych. Jest to opowieść o dwojgu nieznajomych, których drogi skrzyżują się za sprawą występku ekstremistycznych nudystów. Niezbędna konieczność to znakomicie zrealizowany film, idealny dla sceptyków wszelakich miłosnych opowieści. Naturalny, niewymuszony, a zarazem wyjątkowy. Reżyser Erwan Le Duc stworzył niebanalne połączenie surowej rzeczywistości z poezją uczuć, które wnosi w nasze życie miłość. Co więcej, role głównych bohaterów zostały genialnie odegrane przez wspaniałą parę francuskich aktorów: charakterystycznego Swanna Arlauda oraz nieprzeciętną Maud Wyler. Niezbędna konieczność odkrywa ludzką wrażliwość nawet w tych, którzy przez całe życie się przed nią bronili.

Opowiada ona o bardzo osobliwej parze nieznajomych, których losy splotą się za sprawą zuchwalszej kradzieży dokonanej przez nagich ekstremistów. On – dobry, lecz znudzony własnym życiem kapitan policji niewielkiego francuskiego miasteczka. Ona – rudowłosa dziewczyna o pięknych oczach i niecodziennym zwyczaju spisywania przebiegu całego dnia na kartkach małych notesików. Pewnego dnia owa nietuzinkowa Juliette Webb (Maud Wyler) stanie się ofiarą kradzieży, na skutek której cały jej dobytek ograniczy się do jednej pary spodni i ciepłego swetra. Nie pozostanie jej nic oprócz nadziei na schwytanie sprawców oraz pomocy nieporadnego, lecz wyjątkowego Pierre’a Perdrixa (Swann Arlaud). Ich historia stanie się dowodem na to, iż miłość może połączyć ze sobą nawet najbardziej nieromantyczne osoby świata i jest stworzona dosłownie dla każdego. Okaże się, że romantyzm wpisany jest w naszą ludzką naturę, nawet gdy czynimy wszystko, aby się go wyzbyć.

Uwielbiam w Niezbędnej konieczności to, w jak niecodzienny sposób potrafi pokazać codzienność. Główni bohaterowie zamiast hollywoodzkich seksbomb, są zwyczajnymi ludźmi osadzonymi w małomiasteczkowych realiach. Nietrudno się z nimi utożsamić. Jest to historia dla każdego z nas. Nie daje nadziei na rozdmuchane miłości od pierwszego wejrzenia, ale na miłość z trudnościami i niedoskonałościami – nieidealną, lecz prawdziwą. Acz nie brak Niezbędnej konieczności własnego, osobliwego romantyzmu bezbłędnie współgrającego z kreacją głównych bohaterów. Poprzez wprowadzenie dziwnego zwyczaju Juliette oraz skrywane uwielbienie Pierre’a do poezji, reżyser zdradza ich zatajaną wrażliwość i sentymentalizm. Nie ma jednak filmów idealnych. Od samego początku każdy zaczyna się domyślać, kogo ostatecznie połączy ten scenariusz. Tak to już bowiem bywa z tymi komediami romantycznymi i trudno mieć im to za złe. Tu zaś uczucie wywiązujące się między Juliette i Pierrem nie jest tak proste i oczywiste, jak w większości utworów tego typu. Bohaterowie będą zmuszeni do zmierzenia się z własnymi demonami powstrzymującymi ich od pokochania i bycia z drugą osobą. I nieważne czy będzie to ich przeszłość, czy teraźniejszość.

Na szczęście, film nie ogranicza się wyłącznie do historii tej niecodziennej dwójki. Równolegle prowadzona jest między innymi historia Juliena – brata policjanta oraz jego córki, czy też wątek organizacji rekonstrukcji bitwy. Z pewnością podtrzymują one zaintrygowanie widza. Szczególnie cenię sobie motyw ekstremistycznych nudystów pozbawiających mieszkańców własności materialnych. Co ciekawe, reżyser przypisał im wyjątkowe zadanie, wprowadzające do utworu ekscentryczną ideologię i niespodziewane postrzeganie świata. Podobało mi się również wprowadzenie matki głównego bohatera do utworu. Postanowiła ona posiąść wszystkich mężczyzn, lecz, co ciekawe – z miłości. Ponadto reżyser znakomicie wykorzystał ścieżkę dźwiękową, za którą odpowiedzialna jest Julie Roué. Czasem kluczowe było jednak zrezygnowanie z muzyki i pozwolenie ciszy między aktorami na stworzenie atmosfery sceny. Z pewnością Niezbędna konieczność jest wspaniałym przykładem francuskiego kina niezależnego i jedną z ciekawszych i oryginalniejszych komedii romantycznych, jakie widziałam.

Polecam ten film wszystkim rozkochanym w niecodziennym francuskim kinie, miłości bez fajerwerków i naturalności rzeczywistości, która nas otacza. Wspaniała historia o życiu, rodzinie, stracie i miłości. To jeden z niewielu filmów tak trafnie ujmujących istotę miłości i niebojących się ukazania zarówno jej potęgi, jak i istniejących wad. Zamiast wieży Eiffla o północy, zostaniecie wprowadzeni do obskurnego baru, zamiast doskonałego hollywoodzkiego pocałunku, pojawi się niepewność i zakłopotanie, ale powiem Wam jedno – warto. I to bez dwóch zdań.

ZWIASTUN

 

Recenzja

4,5 Ocena

Moja ocena filmu:

  • Niezbędna konieczność
Exit mobile version