SZARLATAN – recenzja

Pokazywany na tegorocznym festiwalu w Berlinie najnowszy film Agnieszki Holland to próba uchwycenia życiorysu Jana Mikoláška. Czeski uzdrowiciel wyleczył miliony osób, w tym także wysoko postawionych i kontrowersyjnych polityków. Mikolášek wzbudzał niechęć komunistycznych władz w Czechosłowacji, które rozpoczęły nagonkę na zielarza, by ostatecznie osądzić go za domniemane morderstwo w zaaranżowanym procesie.

Akcja filmu rozpoczyna się w momencie, kiedy sytuacja Mikoláška staje się coraz bardziej napięta – przyjaciele ostrzegają go przed zbliżającym się aresztowaniem, bohater jednak pozostaje niewzruszony zagrożeniem i kontynuuje swoją pracę. Trudno się dziwić, że nie mógł po prostu porzucić swojego powołania i uciec z kraju: w tych czasach do znanego uzdrowiciela ustawiały się kolejki po dwieście osób dziennie. Bohater słynął z trafnych diagnoz dokonywanych na podstawie analizy próbek moczu swoich pacjentów, co stało się powtarzającym motywem w filmie – zobaczymy wiele scen, w których Mikolášek przygląda się przezroczystym fiolkom z żółtawym moczem, jak gdyby była to substancja o magicznych właściwościach.

Poprzez retrospekcje poznajemy przeszłość bohatera: traumatyczne przeżycia wojenne, naukę fachu u zielarki – Mülbacherovej, konflikt z ojcem czy początki prywatnej działalności. Jako nastolatek zajmował się także ogrodnictwem i dzięki dużej wiedzy o roślinach leczniczych przygotował kilka ziołowych mieszanek, za pomocą których pomagał ludziom. A leczył wszystkich – od najbardziej potrzebujących, którym dawał pieniądze na wyjazd z dziećmi nad morze, po brytyjskiego króla Jerzego VI, a nawet szefa kancelarii Adolfa Hitlera – Martina Bormanna. Choć ostatecznie miał swój własny szpital, nie lubił nazywać się lekarzem. Dążył do niesienia pomocy jak największej liczbie chorych – jak oni potrzebowali pomocy specjalisty, tak on uzależnił się od uzdrawiania i nie potrafił przerwać, nawet gdy pojawił się na celowniku komunistów.

Wyłaniający się z filmu Holland portret Mikoláška wydaje się złożony. Reżyserka przedstawia także ciemne strony jego osobowości, nie ogranicza się w ukazywaniu jego okrucieństwa wobec bliskich i tych, których kochał. Znaczącym wątkiem filmu okazuje się relacja pomiędzy zielarzem i jego asystentem – Františkiem Palko, z którym, jak widz dość szybko może zacząć się domyślać, połączy go tragiczny romans. Nie odkrywamy jednak wszystkich tajemnic bohatera, a poznajemy go jako człowieka z krwi i kości, którym targały wewnętrzne konflikty i napięcia, a przy tym świetnego uzdrowiciela, który, czy to z pychy, czy altruizmu, pomagał milionom.

Szarlatan z pozoru wydaje się podobny do Pokotu – bohaterów łączy bliska relacja z naturą i chęć niesienia pomocy tym, którzy sami nie potrafią o siebie walczyć. Holland jednak tym razem skupia się bardziej na społecznym czy politycznym wykluczeniu postaci odbieranej niemalże jak alchemik, niż na budzeniu świadomości ekologicznej czy badaniu utraconej więzi z naturą i zaufania do niej. A szkoda, gdyż postać czeskiego zielarza wydaje się tworzyć jeszcze większy potencjał do takich narracji. W efekcie, mimo portretowania biernego politycznie bohatera, Holland stworzyła bardzo politycznie zaangażowany film – zwłaszcza gdy ogląda go się w Polsce w roku premiery, w którym ludzie coraz częściej odwracają się także od konwencjonalnej medycyny i zapominają o tolerancji dla innych niż oni sami.

Recenzja

3 Ocena

Moja ocena filmu:

  • Szarlatan
Exit mobile version