OVER THE LIMIT – recenzja

Ostatnie lata obfitowały w wiele premier skupionych na motywie umęczonego sportowca skrupulatnie dążącego do sukcesu. Można to było zobaczyć na przykładzie kontrowersyjnej łyżwiarki figurowej w filmie Jestem najlepsza. Ja, Tonya czy problemowego triatlonisty w polskim tytule Najlepszy. Oprócz tych dwóch stricte fabularnych produkcji, światło dzienne ujrzał dokument o nazwie Over the Limit – historia tak bolesna i nieprawdopodobna, że aż wychodzi poza ramy swojego gatunku.

Over the Limit opowiada o zdobywczyni złotego medalu w gimnastyce artystycznej na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro – Ricie Mamun. Jest to młodziutka Rosjanka o stalowej twarzy, chowającej na przestrzeni całego seansu wiele emocji. Wraz z osobistą trenerką i byłą czempionką przygotowuje się do igrzysk, kolejno odhaczając konkursy Pucharu Świata, a wspiera ją w tym kochająca rodzina i lojalne przyjaciółki, z którymi również rywalizuje. Za film odpowiada Marta Prus.

W filmie zarejestrowany został cały proces przygotowań zawodniczki, jej najważniejsze występy, ale i życie prywatne. Kamera towarzyszy Ricie przez cały czas, podkreślając każdy jej ruch, spojrzenie, a nawet oddech. Ogromną rolę odgrywa tu również relacja dziewczyny z otoczeniem, które traktuje ją w niezwykle surowo. Dwie mentorki, z którymi współpracuje, tworzą razem toksyczny, pseudorodzinny związek, w którym pada tak wiele obelg, jak i słów wsparcia.

Pomimo bardzo szczegółowego sposobu uchwycenia treści, całość nie wydaje się nachalna, a przedstawieni bohaterowie zachowują się tu w stu procentach naturalnie.  Z drugiej strony reżyserka wraz z operatorem Adamem Suzinem zadbali o to, by widz nie czuł się komfortowo. Seria bardzo osobistych scen pełnych zbliżeń daje nam głośno znać, że działamy tu w roli nikomu nieznanego podglądacza. Po ponad siedemdziesięciu minutach w jakiś sposób oswajamy się ze światem dzieła, czując się w nim nieco śmielej, ale nadal pozostaje w nas ten lekki niesmak i szok, spowodowany bezpardonowością całej historii.

Over the Limit kondensuje w sobie hektolitry wylanych łez oraz lata morderczych treningów, by wydać nam produkt, który wydaje się odbiorcy dosyć znajomy. Koniec końców, wszystkie te obrazki widzieliśmy w wielu innych tytułach. Różnica polega jednak na tym, że dzieło Marty Prus to pełnoprawny dokument bez cienia fałszu, a ukazane w nim wydarzenia to przerażająca wizja życia pełnego wyrzeczeń. Złoto zdobyte przez główną bohaterkę nie zostaje tu nawet pokazane, bo nie jest to historia o zwycięstwie, a o horrendalnych kosztach tegoż zwycięstwa.

 

 Film jest dostępny na:

 

Recenzja

3,5 Ocena

Moja ocena filmu:

  • ocena
Exit mobile version