PRZEPRASZAM, ŻE PRZESZKADZAM – recenzja

Przepraszam, że przeszkadzam to niespotykana energia, dzikość, zaskoczenie. Podsumowując — dziwność nad dziwnościami. Film jedyny w swym rodzaju. Ta nowatorska komedia science fiction z niecodzienną, zwariowaną fabułą porządnie namiesza Wam w głowach. Zagwarantuje Wam również obnażenie mankamentów naszego „idealnego” współczesnego świata w niezwykle ekstrawagancki i unikatowy sposób. Boots Riley, o którego reżyserskim debiucie właśnie piszę, dotychczas znany był wyłącznie w raperskich kręgach. Dziś natomiast zasłużył na szczere gratulacje za ten odważny sukces, jakim jest Przepraszam, że przeszkadzam. Riley uczynił niezaprzeczalną i bardzo charakterystyczną amerykańskość ogromną zaletą tego filmu i zaprzeczył wszelakiej przewidywalności popularnego kina rodem ze Stanów Zjednoczonych. Bez dwóch zdań, nie jest to jeden z licznej grupy mainstreamowych filmów zachodu. Potwierdza to choćby wygrana na Idependent Spirit Awards 2019, gdzie corocznie pod lupę brani są twórcy filmów niezależnych. Co ciekawe, film został również wyróżniony w tegorocznym konkursie o Czarną Szpulę, wspierającym od 2000 roku afroamerykańską twórczość. Przepraszam, że przeszkadzam stanęło więc niemal ramię w ramię z tak znanymi produkcjami, jak Służące, Zniewolony. 12 Years a Slave czy też oscarowy Moonlight.

Przepraszam, że przeszkadzam opowie Wam z pozoru zwyczajną historię biednego Afroamerykanina, który rozpoczyna wspinaczkę po drabinie własnej kariery oraz pozycji w społeczeństwie. Cassius Green (rewelacyjny Lakeith Stanfield) marzy o byciu zapamiętanym, o dokonaniu czegoś wielkiego. I w zaskakującym tempie jego marzenia zdają się spełniać. Nagle staje się najbardziej rozchwytywanym pracownikiem, jakiego widział świat telemarketingu. Główny bohater, posiadacz niecodziennego talentu, stanie przed niełatwymi, lecz kluczowymi decyzjami swego życia. Będzie musiał wybrać między własną tożsamością a tą ze swych marzeń. Nie tylko postawi to pod wielkim znakiem zapytania jego związek z niezwykle wyrazistą artystką o imieniu Detroit (Tessa Thompson), ale i jego własne poczucie moralności. Niech nie zwiedzie Was jednak pozorna banalność tej historii. Jest szalona, nieprzewidywalna, nieoczywista. Film o sprzedawaniu stał się w istocie filmem o sprzedawaniu samego siebie, własnej tożsamości. Mimo powagi tematyki poruszającej kapitalizm, niewolnictwo czy podział klasowy bądź rasowy, Przepraszam, że przeszkadzam utrzymany jest w niepodrabialnym klimacie ze znakomitym poczuciem humoru. Sam reżyser określa swoje dzieło jako absurdystyczną czarną komedię z aspektami realizmu magicznego oraz science fiction, zainspirowaną światem telemarketingu. Bez wahania potwierdzam ten esencjonalny opis dzieła.

Przepraszam, że przeszkadzam ma w sobie niesamowitą energię, rebeliancki bunt, ale i mądrość oraz istotne przesłanie. Szalone kolczyki, zdehumanizowane korporacje, współcześni niewolnicy i prawda, którą nie zawsze rozumiemy. Sam reżyser oddał mu swoje serce, ekranizując swe społeczno-polityczne poglądy w tym niecodziennym filmie. Najlepsze w Przepraszam, że przeszkadzam jest jednak to, iż niezależnie od naszych prywatnych zapatrywań na poruszane kwestie, tego filmu nie da się nie docenić, chociażby ze względu na wybuchowy temperament, szał i nieszablonowość, których w nim niemało. Rozrywki bez wątpienia nie zabraknie. Mimo to znakomicie łączy on krytykę wyższych sfer, określonych przez aktywistkę Detroid „fałszywym światem burżujów”, niewolnictwa czy wyzysku. Co więcej, Riley krytycznie nawiązuje również do samej popkultury, która często staje się pożywką dla bezmyślnych mas. Wierzę, że to dzieło jest istotnym głosem dla społeczności czarnoskórej, lecz swoją ideą przekracza poza granice tej wspólnoty. Nietaktem byłoby nie wspomnieć o unikatowej estetyce filmu, która swą dynamicznością, kontrastowością i wyrazistością przywodzi na myśl czasy, gdy na parkietach królowało disco. Niekonwencjonalny, szalony, ważny — idealny dla tych, którzy nie boją się kina odważnego oraz niebojącego się wyrażać własną prawdę na tematy współczesnego świata.

Polecam ten film wszystkim, którzy chcą zażyć nieco szaleństwa, usłyszeć głosy rebelii i doświadczyć porządnej dawki wszystkiego w jedynym i to w dodatku naraz. Jeśli dalej zastanawiacie się co obejrzeć tego popołudnia, Przepraszam, że przeszkadzam będzie Waszym strzałem w dziesiątkę. Nie tylko się pośmiejecie i nadziwicie niemal wszystkim, co Boots Riley przedstawi Wam na ekranie, ale też poznacie nową perspektywę na całe spektrum istotnych kwestii. Znakomicie wykonany obraz współczesności ubrany w błyszczące, ekstrawaganckie stroje — takie właśnie jest Przepraszam, że przeszkadzam.

 

ZWIASTUN

 

Recenzja

4 Ocena

Moja ocena filmu:

  • Przepraszam, że przeszkadzam
Exit mobile version