SOFIA – felieton

Zdarzają się czasem takie filmy, które nie mają teoretycznie żadnych wad, a mimo to zostawiają we mnie sporo niedosytu. Flagowym przykładem może być „Sofia” w reżyserii Meryem Benm’Barek-Aloïsi, którą widziałem przedpremierowo na Festiwalu Kamera Akcja w Łodzi.

Główną bohaterką filmu jest tytułowa Sofia- 20-latka mieszkająca z rodzicami w marokańskiej Casablance. Poznajemy ją, kiedy podaje do stołu podczas rodzinnego obiadu u wujostwa. Dosyć szybko ujawnia się główny temat filmu i okazuje się, że jest w zaawansowanej ciąży. Mówiąc gościom, że źle się czuje, jedzie z kuzynką Leną do szpitala. Kluczowy dla filmu jest fakt, że w Maroko nielegalne jest uprawianie seksu przez kobietę niebędącą w związku małżeńskim. Wobec tego bohaterki mają problem w szpitalach i później w sądzie. Brzmi sztampowo? Nie tylko brzmi. „Sofia” jest niestety dosyć przewidywalna i wywołuje w widzu poczucie, że gdzieś już to wszystko widział. Debiutująca reżyserka zdaje się czerpać garściami z dorobku innych twórców. Mamy sceny szpitalne rodem ze „Śmierci Pana Lazarescu” czy zeszłorocznej „Pięknej i Bestii” i sceny w sądzie łudząco podobne do tych z „Rozstania” Farhadiego. Nagroda w Cannes za najlepszy scenariusz w sekcji „Un certain regard” także wydaje mi się nieco na wyrost. Historia opowiadana jest w „Sofii” dosyć precyzyjnie i bez większych problemów, ale jest linearna i ma tylko jeden wątek, co może i pasuje do kameralnej historii, ale jednocześnie stwarza wrażenie przesadnej prostoty. Technicznie „Sofia” także utrzymuje całkiem wysoki poziom. Zdjęcia są estetyczne i spójne, ale niczym się nie wyróżniają. Tak samo inne elementy.

Nie łatwo jest wystawić „Sofii” ocenę. Całość na pewno się broni fabularnie, technicznie, posiada sensowny, feministyczny wydźwięk na pewno potrzebny w Maroko, ale nie sądzę, żeby została na dłużej w mojej pamięci. Inspiracje Rumuńską Nową Falą i kinem Asghara Fahradiego mogły być główną zaletą filmu Benm’Barek-Aloïsi, a w moich oczach stały się jego wadą przez przesadne podobieństwo. Czasu spędzonego w kinie nie uznam, jednak na pewno za zmarnowany i zachęcam do wyrobienia sobie własnego zdania na temat tej produkcji.

Exit mobile version