TOP 2019 – Najlepsze filmy według Redakcji FalaKina.pl

Tak oto minął kolejny rok dla kinematografii. Sezon nagród trwa w najlepsze, wszyscy ostrzą sobie zęby na pewną ważną ceremonię w Dolby Theatre i nadchodzące produkcje, ja proponuję jednak, by jeszcze na chwilę się zatrzymać i spojrzeć na to, co dobrego dał nam 2019. W głosowaniu do niniejszej topki udział wzięła niemal cała redakcja – zobaczmy, co było na fali w 2019 roku. Przedstawiamy najlepsze filmy zeszłego roku według redakcji FalaKina.pl.

Żeby film mógł znaleźć się na liście, musiał on w 2019 mieć swoją polską premierę kinową lub na platformie VOD.

 

10. Szczęśliwy Lazzaro / Lazzaro Felice, reż. Alice Rohrwacher

HBO GO / VOD.PL

Włoski film Alice Rohrwacher (Cuda), który w 2018 zdobył na festiwalu w Cannes Złotą Palmę za najlepszy scenariusz, jednak do oficjalnej polskiej dystrybucji trafił dopiero w marcu zeszłego roku za sprawą Aurora Films. Lazzaro Felice to nietypowe połączenie komedii, dramatu i… filmu fantasy, którego wyjątkowy, baśniowy klimat zachwycił krytyków i widzów. Fabuła koncentruje się na tytułowym Lazzaro – mieszkańcu małej, sycylijskiej wsi, która jest bezlitośnie eksploatowana przez baronową, Alfonsinę de Lunę. Nieznający ironii i występku Lazzaro jest wcieleniem najszlachetniejszej dobroci, co często otoczenie wykorzystuje na jego niekorzyść. Film nominowany był do wielu ważnych nagród filmowych w całej Europie i poza nią, a poza Złotą Palmą zdobył również statuetkę Europejskiej Akademii Filmowej.

Przypowieść oparta na realizmie magicznym, w której główny bohater przypomina tytułowego Idiotę Dostojewskiego. Fabularnie nieobliczalny obraz pełen symboliki i kulturowych nawiązań. Inteligentna gra formalna.
Piotr Nyga, 10/10

Rozczulający i wymagający od widza wrażliwości. Niebanalnie mówi o tym, jak ponadczasowa jest bezwarunkowa dobroć.
Robert Solski, 9/10

Tak magiczny klimat Włoch rzadko się zdarza, a Lazzaro jest przesympatyczny.
Mikołaj Tobjasz, 6/10

 

9. Faworyta / The Favourite, reż. Yorgos Lantimos

CHILI

Trzeci anglojęzyczny film w dorobku greckiego reżysera Yorgosa Lantimosa (Lobster, Zabicie świętego jelenia) i pierwszy, który zdobył Oscara – wcielająca się w główną rolę królowej Anny Olivia Colman otrzymała tym samym swoją pierwszą w karierze statuetkę Akademii (i miejmy nadzieję, że nie ostatnią). Faworyta przenosi nas do początku XVIII wieku, gdy Anglia jest w stanie wojny z Francją. Na tronie zasiada schorowana królowa Anna, której to prawa ręka – lady Sarah (rewelacyjna w tej roli Rachel Weisz) – pociąga wszystkimi sznurkami na dworze, korzystając z niedołężności królowej. Sytuacja komplikuje się, gdy na dworze pojawia się nowa służąca, Abigail (po raz pierwszy w tak nietypowej dla siebie roli Emma Stone), rozpoczyna się bowiem intelektualna walka o względy królowej Anny i pozycję na dworze. Film zdobył masę nagród, a sam Jorgos został okrzyknięty najlepszym reżyserem 2018 roku na festiwalu w Wenecji.

Niby Lanthimos, a jednak jakby bardziej Greenaway. Jednakowoż fajnie, że grecki reżyser sięga po nowe środki wyrazu. Do tej pory nie mogę dojść do siebie po uroczej oskarowej przemowie Colman.
Kamila Cieślik, 8/10

Historia opowiedziana w wysublimowany sposób, doprawiona czarnym humorem i imponującą scenerią. Przepiękne szerokokątne ujęcia, zachwycające kostiumy i doskonale dobrany dźwięk. Odważny, w pełni dopracowany projekt.
Olga Tyszka, 9/10

Chociaż pierwszy Hollywoodzki film Lanthimosa nie jest tak szalony jak jego wcześniejsze dzieła, to nadal wyróżia się na tle innych filmów największych studiów. Nakręcony w bardzo niekonwencjonalny sposób i świetnie zagrany dramat kostiumowy z kobietami w roli głównej.
Jakub Komczyński, 9/10

Cieszmy, że się taki artysta wizjoner jak Lanthimos, zyskał już pewne miejsce w hollywoodzkim półświatku, który niszczy od środka swoimi oryginalnymi pomysłami. A Faworyta jest całkiem spoko.
Karol Laska, 7/10

Smyczki, barokowy przepych wraz z nieuchwytną kamerą, stworzyły bardzo dynamiczny obraz, wyraźnie eksponujący kobiecie atrybuty.
Piotr Migdałek, 8/10

No Lanthimos, chyba jednak się polubimy. Wyśmienicie poprowadzona historia z najlepszymi kreacjami aktorskimi sezonu. Czysta przyjemność.
Robert Solski, 9/10

 

NASZA RECENZJA

 

8. Historia małżeńska / Marriage Story, reż. Noah Baumbach

NETFLIX

Najnowsza produkcja Noaha Baumbacha, uznanego reżysera filmów niezależnych, powstała przy połączeniu sił z portalem Netflix. Reżyser Marriage Story snuje na ekranie historię rozpadającego się małżeństwa i wszystkich trudności wiążących się z procesem rozwodu, podszywając całość charakterystycznym dla siebie humorem i ironią. On jest reżyserem teatralnym, ona – niegdyś telewizyjną gwiazdą, a teraz jedną z aktorek występujących na scenie pod okiem męża. Małżeńskie życie po dziesięciu latach dla obojga okazuje się nie być tym, czego oczekiwali. Jeden z najbardziej błyskotliwych scenariuszy roku, uwagę przyciąga jednak przede wszystkim gwiazdorska obsada – wcielający się w głównych bohaterów Scarlett Johannson i Adam Driver dają najlepszy do tej pory popis w swojej karierze, a wspierająca ich na drugim planie Laura Dern wygrywa wszystkie możliwe nagrody sezonu (jest również główną kandydatką do Oscara). Film do obejrzenia na Netfliksie.

Film o rozpadzie małżeństwa, ale też o ludziach którzy mimo tego ciągle o siebie dbają. Skurpulatny i uczciwy. Pokazujący błędy obu stron. Scarlett w końcu w poważnej roli.
Olga Tyszka, 7/10

Autentyczność, cudowny scenariusz, jeszcze lepsza gra aktorska. I ta pojedyncza strużka gdzieś tam spłynęła po policzku.
Piotr Migdałek, 8/10

Kameralny dramat, który osiągnął wszystkie cele, jakie można stawiać przed filmami tego gatunku. Trudno o bardziej wypełniony emocjami seans w tym roku.
Jakub Komczyński, 9/10

Autotematyczna bomba, znajdująca się gdzieś pod fundamentem codzienności, nastawiona na walkę miłości z samorealizacją.
Karol Laska, 8/10

Wywołał we mnie jakieś dziwne, łaskoczące uczucie. Jakby wszystkie emocje się przemieszały, wywołując nieznaną mi wcześniej reakcję alergiczną.
Robert Solski, 9/10

 

RECENZJA SPECJALNA: ZAPIS Z SESJI TERAPEUTYCZNEJ 

 

7. Midsommar. W biały dzień, reż. Ari Aster

CINEMAN / VOD.PL / PLAYER+

Drugi horror Ariego Astera (Dziedzictwo. Hereditary) bierze na tapetę tematykę folkloru i osobliwości rytuałów ludności skandynawskich. Główną bohaterką jest Dani (w tej roli doceniona przez krytyków młoda Florence Pugh, która w tym roku zdobyła również nominację do Oscara za Małe kobietki Grety Gerwig), studentka psychologii, której zdrowie psychiczne podupada pod wpływem rodzinnej tragedii. Okropne zdarzenie zbliża ją również na nowo do chłopaka, Christiana, z którym związek nie należy do najbardziej udanych. Dani decyduje się towarzyszyć Christianowi i jego przyjaciołom w wakacyjnej wyprawie do północnej Skandynawii, gdzie raz do 90 lat obchodzone jest prastare święto związane z przesileniem letnim – tytułowe Midsommar. Bezstresowa lipcowa wycieczka szybko jednak nabiera nieoczekiwanego obrotu spraw. Ari Aster prowadzi nas za rękę po wiosce Harga, zachęcając nas do odkrycia wszystkich otaczających ją tajemnic. Film można znaleźć na platformie Chili.

Opowieść o przepracowywaniu straty i zdobywaniu podmiotowości w horrorowej wariacji inspirowanej Wicker Manem… Żmudna terapia, której jednak warto się podjąć.
Kamila Cieślik, 9/10

Katartyczne przeżycie roku i kolejny głos Ariego Astera w drodze rozwoju horroru współczesnego. Rdzenny, głęboko ukryty niepokój bije mocniej od stymulowanego fizycznie strachu.
Karol Laska, 10/10

Pastelowe barwy i słońce w zenicie sprawiają, że wrażenia z seansu są diametralnie różne, niż w przypadku jakiegokolwiek innego horroru. Fantastycznie wykreowana kultura małej społeczności skłania do poddawania w wątpliwość zasad, którymi kierują się ludzie w naszym świecie.
Jakub Komczyński, 8/10

Zdjęcia Pawła Pogorzelskiego, symbolika i gra psychologiczna z widzem sprawiają, że drugi obraz Astera to kolejna perełka w morzu kina gatunkowego.
Piotr Migdałek, 7/10

Podróż do nienaruszonego świata natury surrealistycznej Hargi zamknięta w kapitalnych kadrach Pawła Pogorzelskiego. Nietuzinkowy horror łamiący stereotyp gatunku.
Olga Tyszka, 9/10

Ari kontroluje każdą scenę. Większe emocjonalne zaangażowanie, niż w Hereditary, fenomenalne zdjęcia, świetnie wpisano w to wszystko bohaterów, nie dłuży się.
Robert Solski, 8/10

 

RECENZJA SPECJALNA: RELACJA Z POBYTU W WIOSCE HARGA

 

6. The Lighthouse, reż. Robert Eggers

Kolejny horror w naszym zestawieniu, którego polska dystrybucja do samego końca pozostawała pod znakiem zapytania – szczęśliwie jednak film zagościł na naszych ekranach za pośrednictwem United International Pictures. Drugi film wyreżyserowany przez Roberta Eggersa, odpowiedzialnego za Czarownicę. Bajkę ludową z nowej Anglii, to również horror, tym razem jednak twórca postawił na minimalizm, umieszczając całą akcję w tylko jednej lokacji. Śledzimy losy zaledwie dwóch postaci – odgrywanych przez Willema Dafoe i Roberta Pattinsona strażników tytułowej latarni morskiej, którzy w obliczu samotności powoli tracą zmysły. Film został w całości nakręcony na taśmie 35mm, pozbawiony jest również kolorów. Film zdobył na zeszłorocznym festiwalu w Cannes nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej (FIPRESCI), a odpowiedzialny za zdjęcia Jarin Blaschke został nominowany do Oscara.

Każdy mówi o Lovecrafcie, ale ja tu bardziej widzę narrację Poego. Aktorskie wydarzenie roku, świetne prowadzenie tempa, just the right amount of crazy.
Robert Solski, 9/10

Eggers buduje napięcie, które w pewnym momencie może niespodziewanie wywołać u widza chorobę neurologiczną. Minimalizm i aktorstwo z innej galaktyki wnoszą ten psychologiczny horror na szerokie, niezbadane jak dotąd przez krytyków, wody.
Piotr Nyga, 8/10

Najtrudniejszy do sklasyfikowania obraz tego roku. Zostawia z ogromem przemyśleń i potrzebą obejrzenia go po raz drugi.
Jakub Komczyński, 9/10

Po seansie zacząłem się jąkać; jakby Eggers uczynił mnie naocznym świadkiem zdarzeń, gościem jego spowitego mroczną metaforyką uniwersum.
Piotr Migdałek, 9/10

Choć film Eggersa uważam za produkcję jedynie bardzo poprawną, to moje serce niezmiernie się cieszy, że ostatnimi czasy powstaje tyle jakościowego kina grozy.
Kamila Cieślik, 7/10

Bogate w symbolikę ekspresjonistyczne dzieło grozy. Czarno-biały obraz w dusznym formacie. Niepokojący, fascynujący, a zarazem odpychający. Spektakularnie rozwijająca się narracja, aktorstwo na najwyższym poziomie.
Olga Tyszka, 9/10

„To film o dwóch mężczyznach zamkniętych w gigantycznym fallusie.” Słowa Roberta Eggersa, do których nie zamierzam nic dodawać.
Karol Laska, 10/10

 

RECENZJA SPECJALNA: SPECYFIKA PRACY LATARNIKA

 

5. Kafarnaum / Cafarnaúm, reż. Nadine Labaki

CINEMANVOD.PL

Libański kandydat do Oscara w 2019 roku wyreżyserowany przez Nadine Labaki (Karmel). Przenosimy się do Bejrutu i jego najbardziej zaniedbanej części, w której to wraz ze swoją liczną rodziną mieszka dwunastoletni Zain. Dzieci dorastają w bardzo ciężkich, ubogich warunkach, co skutkuje podjęciem przez Zaina brawurowej decyzji – chłopiec postanawia pozwać swoich rodziców za to, że doprowadzili do jego narodzin. Film zdobył nagrodę jury na festiwalu w Cannes oraz był jednym z głównych konkurentów Złodziejaszków Hirokazu Koreedy, który to ostatecznie wyszedł zwycięsko z batalii o tytuł najlepszego filmu roku. Kafarnaum zostało również zauważone przez Akademię i Złote Globy, zdobywając nominacje dla najlepszego filmu zagranicznego.

Przygnębiający obraz nędzy, zarówno tej ekonomicznej, jak i moralnej. Młodziutki Zain Al Rafeea rozdziera widza na strzępy.
Piotr Nyga, 9/10

Poverty porn nigdy nie było bardziej szczere. Przez ciasne uliczki Libanu przebija się dziecięcy, manifestacyjny krzyk i wybrzmiewa on bardzo wyraźnie na ekranie kinowym.
Karol Laska, 9/10

Mój faworyt zaraz po Zimnej Wojnie z Cannes 2018. Olbrzymia dawka emocjonalna.
Mikołaj Tobjasz, 9/10

Labaki nie ocenia świata, w którym żyją bohaterowie, tylko próbuje jak najlepiej go nam przedstawić. I świetnie jej idzie, mimo lekkiej nachalności.
Robert Solski, 8/10

 

NASZA RECENZJA

 

4. Boże ciało, reż. Jan Komasa

Jedyny polski film na liście, i to nie byle jaki – Boże Ciało zostało bowiem nominowane do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy, stając się tym samym czwartą nominacją dla naszego kraju w tej kategorii na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat (z czego druga, dla Pawła Pawlikowskiego za Idę, zakończyła się oczywiście sukcesem). Fabuła opowiada o dwudziestoletnim Danielu (w tej roli rewelacyjny Bartosz Bielenia), który zostaje warunkowo zwolniony z poprawczaka i wyrusza na drugi koniec Polski w celu podjęcia pracy stolarskiej. Pod wpływem pomyłki Bartosz zostaje wzięty jednak za księdza i, zadowolony z płynących z tejże pomyłki korzyści, decyduje się nie wyprowadzać nikogo z błędu. Corpus Christi już od dłuższego czasu robi zagraniczną furorę – na festiwalu w Wenecji zdobył nagrodę specjalną Label Europa Cinemas. Film odniósł również wielki sukces lokalny, zdobywając Złote Lwy za najlepszą reżyserię, scenariusz i drugoplanową rolę kobiecą (Eliza Rycembel).

Kawał porządnie zrealizowanego kina, które – jak widać – doskonale trafia także w hollywoodzką wrażliwość. A może to wrażliwość, którą wpoiło nam właśnie Hollywood? Tak czy siak, 9. lutego będę trzymać kciuki!
Kamila Cieślik, 8/10

Wystarczyło zlecić napisanie scenariusza komuś innemu i Jan Komasa nareszcie mógł wykorzystać swój reżyserski potencjał. W przeciwieństwie do „Kleru”, ten film łączy zamiast dzielić i to zarówno pod względem przekazu, jak i oceny jego jakości artystycznej.
Jakub Komczyński, 9/10

Opowieść o chłopaku z poprawczaka ukrywającym się w szacie księdza albo raczej opowieść o dobroci ukrytej w ciele chłopaka z poprawczaka. Kino pełne empatii i wiary w człowieka.
Piotr Nyga, 9/10

Polskość obnażona z wszelkiej obłudy zarówno tej etyczno-moralnej, jak i duchowej. Skromnie o ludzkiej brutalności i zawiści w świecie pełnym podziałów.
Piotr Migdałek, 8/10

Najbardziej amerykański ze wszystkich polskich filmów, a jednocześnie tak bardzo polski. Miejmy nadzieję, że do zacnego grona oscarowego w postaci zakonnicy Idy, dołączy fałszywy ksiądz Bartosz Bielenia.
Karol Laska, 8/10

Komasa trzyma za szyję i każe ci wdychać świat wraz z całym jego świństwem.
Robert Solski, 8/10

 

NASZA RECENZJA

 

3. Parasite / Gi-saeng-chung, reż. Jon-Hoo Bong

Koreański kandydat do Oscara i jeden z najgłośniejszych obrazów roku. Zdobywca Złotej Palmy za najlepszy film, Parasite Bonga Joon-Ho ma już na swoim koncie również: Złoty Glob, nagrodę Critics Choice, nagrodę Film Independent, Satelitę i wiele więcej. Od swojej canneńskiej premiery film narobił wiele szumu na całym świecie, podbijając serca zarówno krytyków, jak i widzów – mówi się o niespotykanej do tej pory gatunkowej mieszance, która przywodzi na myśl skojarzenia m.in. z Quentinem Tarantino. Film opowiada o ubogiej rodzinie z koreańskich slumsów, której sytuacja społeczna znacznie się zmienia, gdy młody Ki-woo dostaje pracę jako korepetytor córki zamożnego małżeństwa. Parasite jest faworytem na tegorocznych Oscarach w kategorii filmu międzynarodowego, co więcej – mówi się nawet o jego sporych szansach w głównej kategorii, czyli „najlepszy film”.

Przepyszny koktajl gatunkowy, przyrządzony ze smakiem. Najgęstszy i najbardziej wciągający film tego roku. Nic dziwnego, że Tarantino lubi to.
Piotr Nyga, 9/10

Parasite to film genialny – dynamiczny, zaskakujący i przemyślany w najmniejszym szczególe. Fantastyczny Joon-ho Bong mistrzowsko wykonał arcydzieło, które z każdą sekundą nabiera temperamentu i z każdą sceną zadziwia jeszcze bardziej.
Magdalena Tobjasz, 9/10

Nie jest tak sztampowy jak Hollywoodzkie produkcje, a jednak lekkostrawny dla każdego.
Mikołaj Tobjasz, 8/10

Film kompletny, spełniony pod każdym względem. Najciekawsze spojrzenie na temat nierówności społecznych, a konkurencja w tym roku była duża.
Jakub Komczyński, 8/10

Parasite to gatunkowy miks chwytający za każdą z istniejących emocjonalnych strun i dowód na to, że kino koreańskie może spodobać się każdemu, zgarniając po drodze prestiżowe nagrody.
Karol Laska, 8/10

Komentarz społeczny opakowany w mieszankę gatunkową, precyzyjnie wyreżyserowany i angażujący.
Olga Tyszka, 8/10

Zapadająca w pamięć podróż, która dzięki zgrabnemu żonglowaniu gatunkami przez całą długość seansu zaskakuje i zachwyca oryginalnością.
Piotr Migdałek, 9/10

 

NASZA RECENZJA

 

2. Joker, reż. Todd Philipps

CHILLI

Film, w którego sukces wierzyło niewielu – współczesna reinterpretacja historii kultowego wroga Batmana, do tego reżyserią ma zająć się twórca znany przede wszystkim z trylogii Kac Vegas? Czy to ma prawo się udać? Okazuje się, że jak najbardziej; Joker to zdecydowanie jedna z najgłośniejszych premier zeszłego roku, która może nie została ulubionym filmem krytyków (mimo wygranej głównej nagrody w festiwalu w Wenecji!), lecz podbiła serca widzów na całym świecie – w tym także naszej redakcji. Wybitna, oscarowa kreacja Joaquina Phoenixa, zapadająca w pamięć muzyka Hildur Guðnadóttir i świetny społeczny wydźwięk całej historii gwarantują jeden z najbardziej interesujących seansów tego roku, nawet jeśli do tej pory nie przepadaliśmy za historiami rodem prosto z kart komiksu.  Joker opowiada historię Arthura Flecka, chorego psychicznie mężczyzny w średnim wieku, który to pod wpływem znieczulicy społecznej postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość swoim oprawcom. Oglądanie poczynań Księcia Zbrodni jeszcze nigdy nie było tak absorbujące.

Joker Todda Phillipsa to wybitna próba sprzedania amerykańskiej i światowej widowni filmu z uniwersum DC w opakowaniu kina quasi-artystycznego (…) Jest manifestacją najciemniejszych refleksji współczesnych ponowoczesnych Amerykanów n.t. absurdu życia w społeczeństwie pozbawionym wszelkiej duchowości, miłości czy ostatecznego sensu, w której człowiek ostatecznie pozbawiony jest tożsamości.
Bartek Berlin, 8/10

W czasach, gdy prawie każdy film superbohaterski opowiada o czymś podniosłym (wielka moc wiążąca się z wielką odpowiedzialnością w Spidermanie, rodzina i dziedzictwo kulturowe Czarnej Pantery), w Jokerze znalazła się scena, gdy na pytanie skierowane do głównego bohatera, jaka jest puenta wszystkich jego działań, odpowiada on po prostu – nie ma puenty. There’s no punchline, można się rozejść. Myślę, że to strasznie mocna rzecz; mimo że film opowiada wyraźnie o negatywnych działaniach i ich konsekwencjach, ukazany jest także w dużym stopniu bezsens i chaos ludzkiego życia.
Robert Solski, 8/10

Joker to przede wszystkim ukazanie wewnętrznego upadku i udowodnienie, że za każdym złem kryje się jakaś historia, lecz źródła takich zachowań możemy dopatrywać się w braku pomocy i wsparcia – w skrócie: po prostu w znieczulicy społecznej.
Martyna Kaczmarska, 8/10

Na pewno publikę amerykańską podzieliło kompletnie inne podejście do filmów, które w dużej mierze czerpią z komiksów – zazwyczaj nie są one bliskie wizji jakiegoś quasi-artystycznego kina europejskiego, jak w przypadku Jokera. Szczególnie to widać w samej operatorce, a także i w doborze planów i kadrów. Phoenix jest bardzo blisko kamery; obnażany z kolejnych warstw człowieczeństwa wierci emocjonalną dziurę w brzuchach widzów.
Piotr Migdałek, 8/10

Nowe podejście do kina superbohaterskiego. Nawet jeśli, moim zdaniem, nie do końca spełnione, to Joaquin Phoenix w tytułowej roli wynagradza wszystkie niedociągnięcia.
Jakub Komczyński, 8/10

Wydaje mi się również, że jest to [odbiór] kwestia oczekiwań. Każdy z nas zna Jokera z komiksowych filmów o Batmanie, zawsze po prostu był tym złym. Poprzednie produkcje pozwalały nam na bezpieczne zakwalifikowanie go do złej strony mocy, nie było żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z czarnym charakterem. Joker jednak burzy ten cały czarno-biały obraz, w którym tak komfortowo się dotychczas czuliśmy. Film nie tylko bardzo rozbudowuje kreację bohatera oraz ukazuje genezę powstania jego postaci w formie, jaką znamy z batmanowskich filmów, ale również przebija bańkę komiksowości, w którą dotychczas bardzo mocno wpisany był ten bohater.
Magdalena Tobjasz, 9/10

 

NASZA RECENZJA

DYSKUSJA NA FALI: JOKER, CZYLI GDZIE KRYJE SIĘ PUENTA?

FELIETON: NIE SAMYM JOKEREM CZŁOWIEK ŻYJE, CZYLI FILMOWI BOHATEROWIE ZNISZCZENI PRZEZ SPOŁECZEŃSTWO

 

1. Portret kobiety w ogniu / Portrait de la jeune fille en feu, reż. Céline Sciamma

W ten oto sposób dotarliśmy do miejsca pierwszego. Film Sciammy zgodnie podbił nasze serca – to nie tylko najlepszy film roku, ale i jeden z najlepszych seansów, jakie niektórzy z nas mieli szansę odbyć na przestrzeni całego swojego życia. Przenosimy się do 1760 roku, gdzie poznajemy historię malarki Marianne i szykowanej do aranżowanego małżeństwa arystokratki Heloizy. Marianne dostaje zlecenie namalowania Heloizy pod jej niewiedzą, kobiety jednak nieoczekiwanie zaczyna łączyć głębsza relacja, niż tylko profesjonalne stosunki. Film Sciammy zdobył na zeszłorocznym festiwalu w Cannes Złotą Palmę za scenariusz, i od tego czasu niezmiennie zachwyca publikę. Oby także i przyszłe pokolenia!

Sofia Coppola kręci Tamte dni, tamte noce. Szczere i subtelne womensploitation.
Piotr Nyga, 8/10

Prawdopodobnie najlepszy melodramat ostatnich lat. Najbardziej feministyczny film tego roku, jednak poprowadzony tak subtelnie, że nawet największym antyfeministom nie będzie to przeszkadzać.
Jakub Komczyński, 9/10

Zdecydowanie mój film roku (wyłączając oczywiście te wszystkie filmy z półeczki kina grozy klasy B). Audiowizualna uczta, ale przede wszystkim feministyczny manifest.
Kamila Cieślik, 10/10

W roku pełnym odważnych, agresywnych projektów, w których często popada się w skrajności i nuty postmodernistyczne, „Portret kobiety w ogniu” stał się przykładem autorskiej lekkości i subtelności.
Karol Laska, 8/10

Przeniosłem się i ja. Do wymiaru, gdzie myśli się wierszem, a słowa same z siebie stają się aforyzmami. Sciamma ukradła moje serce, ale przywróciła wiarę. Wiarę w to, że kino na zawsze pozostanie czymś więcej.
Piotr Migdałek, 10/10

Cała uwaga reżyserki skupia się na kobietach, zarówno w rolach głównych jak i drugoplanowych, pozostawiając epizodyczne role męskie jako tło do głównych wątków. Gra aktorska bohaterek jest idealnie wyważona, bez ani jednej fałszywej nuty. Obserwujemy rodzące się uczucie i uśmiechamy się widząc subtelny flirt bohaterek, a wreszcie pozwalamy sobie zaangażować się w relację ich łączącą jak w naszą własną.
Maria Biernat, 9/10

Czasem nie trzeba pisać nic więcej.
Robert Solski, 10/10

 

NASZA RECENZJA

Exit mobile version